The Latest

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Penny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Penny. Pokaż wszystkie posty


Dzisiaj przyszłam do Was z przepisem na omleta. Wiem, że pewnie większość czytelników zna go na pamięć niczym ulubioną piosenkę, ale muszę się przyznać, że ja nigdy nie robiłam tej potrawy. Znaczy się, dzisiaj był pierwszy raz. Nie będę kłamać - wyszedł... dobrze. Ale cóż, praktyka czyni mistrza!

Składniki (na jednego omleta):
- 2-3 jajka
- 2,5 łyżek mleka
- 1 łyżka mąki
- masło
- sól i pieprz

Możemy dołożyć:
- kilka łyżek groszku
- 2-3 plasterki szynki pokrojone w plasterki
- ćwiartka pomidora pokrojonego w kostki
- szczypiorek
- starty ser

Wykonanie:
Jajka, mleko oraz mąkę rozmącić ze sobą. Doprawić solą i pieprzem. Na patelni rozpuścić masło i wylać połowę masy jajecznej. Smażyć na średnim ogniu. Kiedy omlet zacznie się ścinać, podważać jego boki, aby płynna masa z wierzchu spłynęła pod spód. Smażyć tylko z jednej strony. Na prawie ścięty omlet wsypać wybrane dodatki. Smażyć jeszcze przez chwilę, do momentu rozpuszczenia się sera. Gotowy omlet przełożyć na talerz, złożyć na pół. Smacznego :)

PS Przepraszam, że post mało "wymyślny", ale mam jutro sprawdzian szóstoklasisty i przez ostatnie 2 tygodnie praktycznie większość czasu spędzałam przy książkach. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, hah. + trzymajcie za wszystkich uczniów klas VI kciuki, będzie nam miło ;)

Gosiek:

W moim domu święta obchodzi się tradycyjnie. Zawsze w Wielkanoc chodziliśmy rano, na 7  na mszę Rezurekcyjną, a potem jedliśmy śniadanie Wielkanocne. d jakiś dwóch lat, msza Rezurekcyjna jest w
Wielką Sobotę wieczorem, dlatego rano nie musimy wstawać i iść rano na Mszę, ale możemy się wyspać :D Wielkanoc prawie zawsze spędzamy u mojej babci, po stronie mamy. Zawsze zjeżdża się tam cała rodzina, nawet ciocie pryzlatują ze swoimi dziećmi z Irlandii, aby wspólnie, razem z nami świętować to ważne wydarzenie.
Przez to, że mieszkamy w domu rodzinnym mojego taty, zawsze cała rodzina po jego stronie zjeżdża się do nas na drugi dzień świąt - Lany Poniedziałek, inaczej zwany Śmingus Dyngus. Nie ma Lanego Poniedziałku bez wody, a więc nie ważne, jaka jest pogoda, każdy musi być oblany wodą, najczęściej przez młodszych kuzynów, którzy biegają po całym domu z pistoletami na wodę. Gdy jest ciepło, oczywiście robią to na podwórku.

Przygotowywania zaczynamy już od począku Wielkiego tygodnia. Sprzątanie, pranie,prasowanie, mycie okien to moje obowiązki. Oczywiście bracia mi pomagają, na tyle na ile ich zmuszę xD
W Wielkim Tygodniu zawsze chodzimy do kościoła, a zwłaszcza w czwartek, piątek i sobotę.
W czwartek zaczynamy malować pisanki. Jest to dla nas wielka frajda, nawet ja, mając prawie 18 lat, bawię
się przy tym jak dziecko. W sobotę idziemy ze Święconką do kościoła, a potem ciąg dalszy przygotowań. Pieczemy ciasta, robimy sałatki. Nie wiem jak u Was, ale u mnie jeszcze nigdy nie było tradycyjnego mazurka na Wielkanoc. Jakoś tak się złożyło.


Cinnαmon

U mnie świąteczne przygotowania rozpoczynają się 
teoretycznie w niedzielę palmową. Wtedy to mama dzwoni do 9876548 ciotek, wujków, kuzynów, kuzynek i znajomych zapraszając ich do nas na święta. Ale to teoria. W praktyce święta zaczynają się w środę przed Wielkim Czwartkiem. I tu zaczyna się robić ciekawie, bo okazuje się, że nikt nie przewidział tego, że już wkrótce Wielkanoc. Tak więc zaczyna się od nowa to co było na Boże Narodzenie: wypisywanie kartek,zakupy, sprzątanie, gotowanie, malowanie jajek, dekorowanie domu, szykowanie miejsc dla części gości z odległych miast, wsi  z Anglii i Włoch(reszta nocuje u 3 mieszkających niedaleko wujków)w ogóle, biorąc pod uwagę to, że całość trwa od środy do soboty włącznie - lepiej schować się na strychu i to przeczekać.  Tak więc jak widzicie wszyscy się świetnie bawią.

Po tej całej bieganinie wreszcie nadchodzi Niedziela. Przyjeżdżają goście (nawet nie wyobrażacie sobie ile jedzenia może pochłonąć tak duża grupa ludzi!), nadchodzi czas na Wielkanocne śniadanie, po czym idziemy do kościoła. Po powrocie z mszy, zwykle jest czas na zabawy dla dzieci, przywiezione przez jednego z moich kuzynów z zagranicy, m.in. szukanie czekoladowych jajek ukrytych w ogródku. Podczas gdy dzieci się bawią, rodzice rozdają upominki tym starszym. Zwykle otrzymują po paczce słodyczy, w tym roku prezenty kupił mój ulubiony wujek - spodziewam się krawatów w żółte kaczuszki.

W lany poniedziałek zaczyna się prawdziwa zabawa. Bardziej weseli wujkowie i kuzyni wstają już przed 6 rano i szykują się na bitwę wodną. Jako, że dysponujemy dość dużym ogródkiem, najczęściej właśnie tam
rozgrywa się akcja. Nikt nie ukryje się przed ich atakiem! Nawet jakby chciał, to i tak oni wparują do jego pokoju z wiadrem wody, albo będą biegać za nim wokół domu z szlaufem. W tym roku, jednak planujemy bitwę na śnieżki. Właściwie to to by było na tyle, jeżeli chodzi o moje magiczne święta ♥



♥move nan renmen♥

Moja notka na ten temat raczej nie będzie długa     
 ponieważ podczas świąt Wielkanocy za wiele
 się u mnie nie dzieje. Ale zaczniemy od początku 
ja bardziej lubię te święta od Bożego Narodzenia,
 ponieważ tych świąt nienawidzę... A więc
 przygotowania zaczynam kila tygodni przed wtedy
 zaczyna się sprzątanie itp. kilka dni przed muszę
 piec ciasta uwielbiam to robić:P zawsze 
wcześniej sieje rzeżuchę i uwielbiam kupować 
wszelkiego rodzaju zające z czekolady i inne 
tego typu wyroby potem układam to na stole 


i tak bracia większość mi tego zjedzą:P Wielki Czwartek, Wielki Piątek, i Sobota mijają mi jak zwykłe dni ,ja nie chodzę do kościoła ze święconką nie wiem dlaczego, ale w mojej rodzinie od dawna nie chodzi się ze święconką, może jak będę starsza i będę miała swoje dzieci(może) to będę chodzić. W Wielkanoc zwykle jeździmy do kościoła na msze o 6.00 rano gdy, przyjeżdżamy to oczywiście świąteczne śniadanko jakiś żurek i inne tego typu potrawy. W ten dzień raczej nigdzie nie jeździmy ani nikt nie przyjeżdża do nas to takie "rodzinne" święto. W Poniedziałek Wielkanocy śmigus dyngus, gdy byłam młodsza to uwielbiałam ten dzień, ale chyba już z tego wyrosłam, potem jedziemy do rodziny bądź też ona przyjeżdża do nas to lubię, odwiedzać moje kochane ciocie, wujków i małe dzieci.:D I całe święta mi mijają i szkoda bo przynajmniej jest wolne od szkoły:P To na tyle:*


Mami

U mnie święta zaczynają się właściwie już tydzień prędzej. Cały wielki tydzień, który zaczyna się już w niedzielę palmową świętujemy i przygotowujemy się do Wielkanocy.
W niedzielę palmową idziemy całą rodziną do Kościoła, aby poświęcić palmy, które w późniejszym czasie będą zdobić nasze mieszkanie oraz koszyk ze święconką.
Od poniedziałku do środy co roku mam rekolekcje wielkopostne, tyle, że to już nie post, bo post trwa do niedzieli palmowej. Dzięki nim mogę się przygotować i wyciszyć przed świętami, mogę zrozumieć niektóre trudne dla mnie wydarzenia, tematy, związane z życiem Jezusa Chrystusa. W ciągu tych trzech dni kupuję razem z mamą wszystkie potrzebne rzeczy, ozdoby na nasz wielkanocny stół oraz na koszyk do święconki. W ten czas zaopatrujemy się w jakieś drobne upominki na święta. W moim domu nigdy nie było zwyczaju kupowania sobie większych prezentów, tak jak to robimy na Boże Narodzenie. W wielki poniedziałek przystrajamy całe mieszkanie, aby zrobić świąteczną atmosferę, aby wszyscy domownicy poczuli ten świąteczny czas :) W wielki czwartek i wielką sobotę jedziemy do supermarketów i wyjeżdżamy zazwyczaj z naładowanym do pełna koszykiem, bo kupujemy wszystkie potrzebne produkty do świątecznych dań, a jak wiadomo
trochę tego jest :
Wieczorem w czwartek i piątek idziemy do Kościoła. W wielki czwartek świętujemy ustanowienie dwóch sakramentów: eucharystii oraz kapłaństwa. W wielki piątek natomiast jest adoracja krzyża. W piątek zaczynamy z mamą przygotowywać potrawy i ciasta świąteczne. W wielką sobotę do Kościoła idę już sama, bo tylko ze święconką. W ten dzień jest niesamowity szał, zamieszanie. Trzeba robić wszystko naraz. Sprzątać, gotować, prać itd. W niedzielę wielkanocną zawsze pierwsze co robiłam, to przeszukiwałam cały dom, tylko po to aby znaleźć koszyk ze słodyczami. Teraz już z tego wyrosłam, więc koszyk leży w widocznym miejscu. Rano idziemy do Kościoła na Mszę Świętą. Po niej przygotowujemy z bratem śniadanie wielkanocne. W południe przyjeżdża do mnie mój ulubiony wujek na obiad, z którym później jedziemy na kawę i ciasto oraz kolację do dziadka. Późnym wieczorem przyjeżdżamy i siadamy razem w jednym pokoju, rozmawiamy, oglądamy filmy i popijamy ciepłą herbatkę. W lany poniedziałek kiedyś co chwilę byłam mokra, bo zostałam oblana wodą przez mojego brata. Teraz już tylko symbolicznie się popsikamy, przy czym i tak jest dużo śmiechu i zabawy. W ten dzień zostajemy w domu i przyjeżdżają do nas goście. Wieczór spędzamy tak jak poprzedni.





W imieniu wszystkich autorek bloga Teenagers-Troubles chciałabym złożyć Wam, naszym drogim czytelnikom życzenia. Życzę Wam, aby wszystkie wasze marzenia się spełniły, abyście się realizowali w tym, co najlepiej potraficie. Smacznego jajka i Wesołych Świąt <3 ;**

Witam Was w pierwszej "części" z serii Marzec Miesiącem Dla Włosów, Skóry i Paznokci :) Dzisiaj spróbuję Wam przybliżyć prawidłową pielęgnację paznokci.

Piłuj, ale nie obcinaj - jeżeli chcesz nadać paznokciom ładny kształt, to powinnaś już niestety pożegnać się z obcinaczem. Pilniczkiem skrócisz płytkę bardziej precyzyjnie i pozbędziesz się jej tyle, ile miałaś zamiar, a nie więcej.

Piłuj w 1 stronę - ten podpunkt jest bardzo ważny. Dziewczyny często robią ten błąd - biorą pilniczek i ruszają w nim a to w prawo, a to w lewo. Szczerze mówiąc, ja też tak robiłam. Wybierz jedną stronę i rób tak za każdym razem. Piłowanie będzie co prawda dłużej trwało, ale chyba lepiej poświęcić więcej czasu i nie mieć rozdwojonych paznokci, prawda?

  Witam Was gorąco! :)
  Mimo, że początek marca już minął, postanowiłam zorganizować.... hmm... taką mini akcję. Załamana stanem swoich paznokci, włosów oraz suchością skóry wpadłam na pomysł, który, mam nadzieję, się Wam spodoba.
  Na czym on polega? Postaram się dodawać na TT (teenagers troubles) co najmniej 2 razy w tygodniu posty związane z tematem. Napiszę m. in. o tym, jak rozpoznać rozdwojone końcówki (nie wiem, jak Wy, ale ja jeszcze całkiem niedawno nawet nie wiedziałam, jak je odróżnić od zdrowych włosów!), pielęgnacji płytki paznokciowej, prawidłowej higienie ciała, jak zwalczyć uciążliwy trądzik... Pomysłów mam wiele. Ale czy one wszystkie wypalą, to nie zależy ode mnie, ale.... od Was!
  Na końcu notki zobaczycie baner, który możecie wkleić u siebie na blogu (gdy dodajecie obrazek w "układ bloga", to jest puste miejsce na adres URL, wklejcie tam, proszę, http://teenagers-troubles.blogspot.com/). Im więcej blogerów to zrobi, tym będzie więcej notek. Tylko błagam, nie spostrzegajcie tego jako szantaż czy coś (;
+ dodatkowo na zachętę, te blogi, które wkleiły odnośnik, polecę w następnej "części" (oby Gosiek i inne redaktorki nie miały mi tego za złe!)

Dzisiaj postanowiłam napisać dla Was taki mały tutorial, który mam nadzieję, że zrozumiecie.

Jeżeli o mnie chodzi, to gdy tylko zobaczyłam to zdjęcie, pomyślałam sobie "wow! niesamowity efekt!". Zaczęłam więc szukać, szukać... i znalazłam "instrukcję" na to cudo!
Hei, dziewczyny!
Napewno co najmniej połowa z Was uwielbia zanurzać się w innym świecie, a mówiąc bardziej pospolicie, czytać książki. Wtedy przenosimy się oczyma wyobraźni gdzieś, gdzie chcemy być. Właśnie dlatego niektórzy sięgają po lektury; robią to, by móc się wyłączyć, zapomnieć o otaczającej nas szarej rzeczywistości. Jednak są jeszcze ci, którzy wolą siedzieć przed telewizorem bądź komputerem. Ostatnio też stały się "modne" e-book'i. Ale elektryczne urządzenie nie da nam czegoś, co ma książka - zapach. Tzw. mole książkowe wiedzą, o co mi chodzi. Wracając do tematu: dla wszystkich tych, którzy jeszcze nie zagłębili się w krainę marzeń mam parę argumentów:


  • Książki rozwijają naszą wyobraźnię 
  • Dzięki czytaniu zdobywamy takie umiejętności jak czytanie ze zrozumieniem, koncentracja.
  • Można wzbogacić swoje słownictwo.
  • Czytając utrwalamy zasady pisowni, jednocześnie zapamiętując trudniejsze wyrazy.
  • Miłe i pożyteczne spędzanie wolnego czasu.
  • Książki pozwalają spojrzeć na świat z innej perspektywy.
  • Kształcą możliwości szybszego czytania.
  • Dzięki nim chętniej czytamy lektury.


  • Tak więc, nie tylko spędzamy przyjemnie czas, bo bowiem utrwalamy ortografię, interpunkcję itp., co bardzo nam się przyda w szkole, a poza tym nasza wyobraźnia pracuje, co jest rzadko spotykane w dzisiejszych czasach, gdzie wszystko jest podane jak na tacy.
    <--- chyba nie chcesz tak ciągle wyglądać? 


    Kogoś zachęciłam? ;)
    Cześć!
    Niech zgadnę. Pewnie większość z Was chciałaby jak najlepiej wykorzystać czas wolny - ferie. Mimo, że niektórzy już powrócili do szkoły, przestawiam Wam parę filmów, które są idealne na zimowe, nudne wieczory.
    Dr House
    Jeżeli jeszcze ktoś nie zna Gregory'ego, to odprowadzam do płyt/internetu. Serial przestawia życie szpitalne. Pewny siebie, arogancki jak nikt, ale i człowiek z 2x wyższym IQ, Dr House ma pod swoją opieką oddział, na którym leczy się przypadki "trudne". Razem ze swoją grupą rozwiązują różne zagadki, odkrywają problemy pacjentów, ich przeszłość. Każdy odcinek zadowoli nawet najbardziej wybrednego. Trzyma w napięciu, a po seansie jeszcze długo się przypomina i każe rozmyślać na jego temat.

    LOL
    W roli głównej Miley Cyrus, a u jej boku Demi Moore. Już po przeczytaniu głównych autorów leci ślinka, prawda? :) Już na początku roku szkolnego Lolę rzuca chłopak. Chcąc się odegrać, dziewczyna angażuje się w związek z jego najlepszym przyjacielem. Niestety, nastolatka ląduje w wirze alkoholu, narkotykami, seksu. Nie może również odnaleźć wspólnego języka z własną matką. 

    Pamiętniki Wampirów
    Nie okłamujmy się. Kto nie słyszał nigdy o tej 3 wampirów? Dwóch braci wraca do swojego rodzinnego miasta, a raczej miasteczka. Poznają tam Elenę, która łudząco przypomina wampirzycę. Co z tego wyniknie?  Obejrzyj odcinki "Pamiętników Wampirów", a się dowiesz!

    Wampiry i Świry
    Zostańmy jeszcze przy wampirach. Jest to parodia sławnej sagi "Zmierzch". Podobni aktorzy, podoba scenizacja, taka sama fabuła. Mimo tego i tak wybuchniesz śmiechem już przy pierwszej minucie filmu!

    Ktoś z Was oglądał już powyższe filmy/seriale? Polecacie? A może nawet są Waszymi ulubionymi?

    Niech zgadnę... pewnie każda z Was poświęca (głównie przed sprawdzianami, które bardzo się liczą w ocenach końcowych) dużo czasu na naukę, a potem i tak łapiecie złe oceny. Znam to uczucie. Ile bym się nie uczyła z matematyki, i tak dostanę 3. Teraz nachodzi nas pytanie: co zrobić, by nauczyć się szybko, a co najważniejsze skutecznie? Czy da się nauczyć w krótkim czasie i mieć jeszcze czas na spotkanie z kumpelami (bądź kumplami :]), przeczytanie książki, pogranie z bratem na PS3, siedzenie na komputerze, wyprowadzenie psa? A owszem - da się. Wystarczy być tylko dobrze zorganizowanym.

    1. Wiesz, że masz nawał pracy domowej? Odrób ją od razu po szkole. Chyba lepiej wrócić w nastroju "szkolnym", zrobić lekcje, a później nie mieć już nic na głowie, prawda? Przy okazji "poćwiczysz" do klasówki. Nie zapominaj, że nauczyciele zadają prace domowe nie po to, żebyś siedziała przy książkach, bo jest złośliwy, tylko abyś utrwaliła materiał. Jak to się mówi, praktyka czyni mistrza.


    2. Rozplanuj naukę. Pracę klasową nauczyciele zawsze zapowiadają tydzień przed (przynajmniej mają taki obowiązek). Załóżmy, że za 7 dni masz sprawdzian z rozdziału z przyrody. Przeliczasz lekcje, masz ich 20. Do pisania został tydzień, więc uczysz się po 4 lekcje dziennie. 2 dni zostawiasz sobie na powtórzenie całego materiału. W wyniku tego wszystkiego dostajesz 5. Proste, nie?


    3. Ucz się z mamą, tatą, kimkolwiek. Może okazać się, że wkułaś na pamięć nie to, co trzeba. Ktoś inny
    to zauważy. Zawsze lepiej zaliczyć wpadkę w domu, a nie na klasówce.







    4. Wyłącz/wycisz telefon, komputer czy inne elektroniczne sprzęty. To rozprasza. Wyjątkiem jest, gdy łatwiej jest Ci się skupić przy muzyce, tak jak mi.







    5. Rób notatki podczas nauki, gdy wiesz, że na spr. musisz dużo zapamiętać. Gdy zanotujesz najważniejsze rzeczy, potem tylko je przejrzysz na przerwie, zamiast szukać tego, czego się zapomniało pośród 69 stron.



    6. Powtarzaj zawsze 3 ostatnie tematy, zwłaszcza z przyrody, historii i tego typu przedmiotów. Nauczyciel ma prawo przepytać ucznia z 3 ostatnich lekcji.





    7. Przed rozpoczęciem nauki wywietrz pokój. Wtedy mózg jest bardziej dotleniony i łatwiej przyswaja nowe informacje.








    8. Szczerze mówiąc, nie widzę sensu nauki z przyjaciółką. Chyba, że jest to pretekst do spotkania z nimi. No bo nie oszukujmy się, uczycie się, gdy ktoś ze znajomych do Was przychodzi? 





    9.Uważaj na lekcji. Nauczyciel widzi, że Ci zależy i słuchasz, co mówi, a poza tym, gdy "osłuchasz" się tematu w szkole, lepiej Ci pójdzie nauka w domu.






    Zastosujecie porady w praktyce? A może już je stosujecie? Dodałybyście coś jeszcze do tego "kodeksu"?
    Nie wiem czemu, ale od dawna interesuję się tematem diet. Jakoś zawsze fascynuje mnie fakt, że niektórzy normalnie funkcjonują przy 300 kcal. Dobra, znowu odbiegam od tematu ;)

    BMI - pewnie większość Was słyszała o czymś takim. Jest to skrót z angielskiego 'body mas index'. W przypadku młodzieży aby zważyć maksymalną wagę trzeba się zmierzyć. Przykład: ja mierzę 160 cm, to aby obliczyć swoje BMI muszę odjąć 110. Zostaje 50. Jest to idealna waga, przynajmniej tak wyczytałam, ale według mnie to "odrobinkę" za dużo. A więc uznajmy, że jest to maksymalna waga. Minimalna jest gdzieś ok. minus 12-14 kg od tej niby idealnej. Możecie także zmierzyć je tutaj. Moim zdaniem to jest baaardzo wyolbrzymione.

    Okazało się, że ważysz powyżej wskazanej wagi, albo w okolicach. I co teraz? Spokojnie, nie załamuj się. Zmień swój tryb życia o 180 stopni. Aby schudnąć, nie jest ani trochę potrzebna głodówka. Ale pokolei.
    1. Zmierz się:
    a) pod biustem
    b) w biodrach
    c) na wysokości pępka
    d) znajdź charakterystyczny znak na udach, np. pieprzyk, i w tym miejscu się zmierz (wtedy będziesz pamiętać, gdzie się mierzyłaś)
    Rób to co tydzień, nie ma potrzeby, aby robić to częściej.
    Zważ się także.
    2. Sporządź listę produktów, które lubisz jeść i są ogólnodostępne. Następnie podkreśl kolorem te, które są kaloryczne/niezdrowe i przenieś je na drugą listę. Te niezdrowe jedzenie staraj się spożywać jak najrzadziej, tzn. np. tylko w weekendy, święta etc.
    3. Ćwicz. Na początku po 2-3 razy w tyg. po pół godz. W następnym tyg. ćwicz 45 min. Podam nie przykłady sportów, ale normalnych domowych czynności (i nie tylko):
    4. Pij co najmniej 1,5 l wody dziennie. Nigdy w czasie posiłków, najlepiej przed. Dlaczego otóż gdy wypijemy wodę w trakcie posiłku, "spłaszcza" (nie wiem, jak to ładnie nazwać :x) ona pokarm w żołądku i czujemy się nienasyceni. Przed posiłkiem natomiast zapełnia ona żołądek, dzięki czemu szybciej się najemy jedząc mniej.
    5. Guma do żucia. Jesteś głodny? Tak Ci się tylko wydaje. Tak naprawdę nudzi Ci się, nie masz co robić, więc chcesz coś przegryźć. Chwyć gumę do żucia. Odświeża ona oddech, pomaga również rzucić palenie, a co najważniejsze, daje zajęcie naszej szczęce jak i żołądkowi i nie musimy jeść.
    6. Unikaj przekąsek, jedz 5 posiłków dziennie. Jedną porcją może być np. jabłko. Przekąski bardzo tuczą, jet to nawet główny powód otyłości. Wytrzymaj do tego obiadu. Weź sobie do serca tą zasadę i... chudnij! A jeżeli już koniecznie musisz, to znajdź sobie zajęcie, np. idź pobiegać, pooglądaj TV, odrób lekcje, jednym słowem: zajmij mózg czymś innym!


    Mam nadzieję, że taka moja "seria" się Wam spodobała. Skomentujcie, co o tym myślicie. Czekacie na następną część? Przydały się Wam moje rady? Co chcecie jeszcze wiedzieć?